wtorek, 23 sierpnia 2011

Po trupach do celu

Jestem właśnie po lekturze artykułu "Kiedy tata całuje córeczkę" traktującym o mężczyźnie - ojcu 7- letniej dziewczynki, której matka oskarżyła go o molestowanie własnego dziecka. Sprawa jest dość trudna i poważna, temat drażliwy, dziwne tylko, że wcześniej nie wysunęła takich oskarżeń, dopiero w trakcie sprawy rozwodowej. Ale zacznę od początku, aby naświetlić sprawę.
Małżeństwo, w którym od jakiegoś czasu zaczynają psuć się relacje, on znajduje sobie kochankę, podejrzewa, że ona również z kimś się spotyka, ale nie ma dowodów. Po jakimś czasie jego romans wychodzi na jaw, ona żąda rozwodu. Na początku postanawiają, że dla dobra dziecka oboje zgodzą się na rozwód bez orzekania o winie, on zostawi jej dom, aby miała gdzie wychowywać dziecko. Niestety najwidoczniej niezbyt dobrze poznał swoją żonę, bo ona postanowiła zrobić z jego życia piekło. W trakcie rozprawy, pomimo wcześniejszych ustaleń zarzuciła go oskarżeniami, że źle ją traktował i zdradzał, a jakby tego było mało wciągnęła w swoje gierki córeczkę, powiedziała, że mała dziwnie się zachowuje po spotkaniach z ojcem, że on śpi z nią w jednym łóżku. Córce kazała mówić, że tata wkładał jej coś do pupy.
Pierwsze wrażenie - szok, przez dwa lata niewinny człowiek musiał udowadniać, że faktycznie jest niewinny, a wszystkie oskarżenie są wyssane z palca ot tak w ramach zemsty, na szczęście sprawę umorzono, ale trauma pozostała.
Zastanawiam się jaką trzeba być osobą, aby uknuć coś takiego. Przez nią niewinny człowiek przeszedł przez taki horror, no ale przecież miała prawo się zemścić na byłym mężu, przecież ją zdradzał. Szkoda tylko, że nie pomyślała o swojej córeczce, która również przeszła wtedy bardzo ciężkie chwile, nie dość, że przeżywała rozwód rodziców, który zaburzył jej poczucie bezpieczeństwa, to jeszcze nie mogła widywać ukochanego taty. Na dodatek musiała przechodzić przez rozmowy z psychologami, wypytującymi ją czy tata ją dotykał w różne miejsca i czy ją całował, jakby tego było mało matka wmawiała jej różne rzeczy na temat taty.
Powiedzcie mi proszę czy dziecko po takich przejściach może zaufać swoim rodzicom, ono nie wie już co było prawdą a co nie, bo jak sama mówiła, że "nie wie, tylko mama mówiła że tata wkładał".
Takie sprawy są naprawdę trudne, bo gdyby faktycznie dziecko było molestowane przez ojca to takie oskarżenia jak najbardziej należy składać, ale jak podaje autor wspomnianego wyżej artykułu, w sprawach rozwodowych często pojawiają się takie oskarżenia z czego ok. 30% jest fałszywych, wysuwanych tylko po to, aby osiągnąć swoje cele. Podobnie jak bohater artykułu większość osób po takich ciężkich przeżyciach rezygnuje ze składania pozwu o pomówienie, bo zwyczajnie nie ma już siły i chce zapomnieć.
Tym wpisem nie chciałam nikogo urazić, moją intencją było naświetlenie w jaki sposób rzucając fałszywe oskarżenia dla osiągnięcia własnych zamierzeń możemy kogoś zniszczyć, i to nie tylko osobę w kierunku, której one padają, ale także tych których kochamy, tych których wciągamy w nasze gierki. Zupełnie nie rozumiem ludzi, którzy dążą "po trupach do celu" to jest chore zachowanie i powinno być potępiane przez społeczeństwo. Niestety obecnie większość ludzi nie liczy się z innymi, nie zwraca uwagi na to, że swoim zachowaniem rani drugą osobę, liczy się tylko zysk i to co można samemu osiągnąć bez względu na cenę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz